piątek, 17 sierpnia 2012

„Niżej, wolniej, słabiej"


       Zasada „altius, citius, fortius” (wyżej, szybciej, mocniej) towarzyszy zmaganiom olimpijczyków od 1913 roku. W Londynie polscy sportowcy nie wzięli jej sobie do serca. A przynajmniej niewielu z nich. W porównaniu z igrzyskami w Pekinie, jest gorzej - krążków zdobyliśmy wprawdzie tyle samo, ale o jedno złoto i AŻ cztery srebra mniej.
       Trudno się z tym pogodzić, że na wielu arenach Polacy pokazali poziom kompromitujący. Cztery lata przygotowań, dla wielu z nich - Londyn jako cel główny - a na końcu blamaż. I to słynne już „Nie wiem, co się stało”. My tym bardziej nie wiemy. Chociaż się domyślamy. Pomijając złe przygotowania (w wielu związkach do dziś rządzi „beton”, jak tu sportowiec ma myśleć o medalach?), zawiodła psycha. (Nie)Dołęga nie udźwignął presji, co przełożyło się na nieudźwignięcie sztangi, Daria Pogorzelec wstydziła się wykorzystać kontuzji swojej rywalki Abigel Joo (cóż za miłosierdzie!), a Paweł Fajdek tak się rozhuśtać w kole dla młociarzy, że spalił wszystkie próby. Przykłady można mnożyć... Na koniec potężny minus dla trenera naszych siatkarzy, za przygotowanie szczytu formy za wcześnie. Włoch jest jednak wyjadaczem na trenerskiej ławce i można być pewnym, że jeszcze poprowadzi Kurka i spółkę do sukcesów.

Paweł Fajdek
       Chwała tym, którzy nie zawiedli, ale że nazwiska Majewskiego, Zielińskiego czy Włodarczyk odmieniono przez ostatnie dwa tygodnie (jakie to polskie!) przez wszystkie przypadki, my złożymy jedynie gratulacje, a reszcie polskich sportowców pożyczymy brania przykładu z tych ludzi. Oni pokazali, że można. Uzupełniając jeszcze wątek naszych medalistów - szczerze urzekł nas Damian Janikowski. Fantastyczny technik i fighter. Chłopak wyraźnie idzie w ślady swojego trenera klubowego, Józefa Tracza, który co pojechał na igrzyska (a był na trzech), przywoził medal. Damianowi życzymy tego samego i jesteśmy dziwnie spokojni, że on tego dokona. On się po prostu urodził zapaśnikiem.

Damian Janikowski
       Kolejny okres olimpiady już się rozpoczął, a zwieńczą go igrzyska w Rio de Janeiro. Oby były one tak obfitujące w medale, jak Atlanta 1996. Wtedy dla naszych sportowców, jak i dla nas, kibiców, ściskających kciuki w domach, rozpocznie się prawdziwy karnawał. Taki, jaki dla fenomenów pokroju Michaela Phelpsa czy Usaina Bolta trwa od dobrych kilku lat. Oni w Londynie udowodnili, że... już niczego udowadniać nie muszą.

Autor: Tomasz Szuchta

wtorek, 7 sierpnia 2012

Światełko w tunelu

Zwykły czerwcowy dzień. Z nieba leje się żar. Podekscytowana wakacyjną pogodą grodkowska młodzież w myślach planuje już wakacyjne swawole nie uwzględniając w nich miejsca na wspólne aktywne spędzanie czasu. Wakacje prawdopodobnie będą spędzać jak co roku. Sytuacja jest tragiczna. Nagle na horyzoncie pojawia się nadzieja...

Pewnego ranka na drzwiach wejściowych do klatek schodowych oraz za wycieraczkami samochodów zaparkowanych na grodkowskich osiedlach pojawiają się tajemnicze plakaty. Widnieje na nich tylko hasło "Spotkajmy się na rowerach!" oraz data i miejsce spotkania. Po kilku godzinach ten sam plakat pojawiał się na pewnym znanym portalu społecznościowym. Przekaz był prosty - wsiądź na rower i spotkaj się z nami.

Sobota. Chwila prawdy. Wyznaczonym miejscem spotkania było boisko piłkarskie na skraju miasta. Pierwsze osoby na rowerach pojawiają się jeszcze przed godziną startu, a gdy wybiła 15.00 rowerzystów jest już ponad trzydziestu. Po krótkiej "odprawie" inicjatora akcji wyruszają w trasę, która zmieni oblicze wakacji 2012.

W czerwcu i lipcu akcja "Spotkajmy się na rowerach!", organizowana przez Be Better, zrzeszyła dziesiątki młodych, energicznych osób, które pragnęły zmiany. Zmianą było wyrwanie się z monotonii życia codziennego, odstresowanie oraz spędzenie czasu w miłym, zabawnym i równie energicznym towarzystwie.

Akcja, która z założenia miała jednoczyć mieszkańców Grodkowa raz w tygodniu przeistoczyła się w istny ruch rowerowy codziennie wyruszający w trasę po okolicznych drogach.

Jak dotąd przejechaliśmy wspólnie setki kilometrów. Dziękujemy za nie oraz liczymy na co najmniej kolejną setkę!

Pragniemy szczególnie podziękować osobom mocno zaangażowanym w rozwój oraz promocję naszej idei.
Dzięki Wam Grodków wyszedł z mroku i zaczyna żyć!





Google+